piątek, 31 sierpnia 2012

"Dziewczyna z sąsiedztwa" - Jack Ketchum

Tytuł: "Dziewczyna z sąsiedztwa"
Autor: Jack Ketchum
Gatunek: horror
Ilość stron: 308





Horror powszechnie kojarzony jest ze wszelkiego rodzaju wymyślnymi potworami czy zjawiskami paranormalnymi, jakie tylko w stanie jest "pobudzić do życia" ludzka wyobraźnia. Ta książka nie zawiera ani przerażających stworów, ani szaleńców z piłami mechanicznymi.

Zapytacie zatem, o czym właściwie jest? I przede wszystkim: dlaczego jest horrorem, skoro brakuje w niej wszelkich atrybutów tego gatunku? O ile na pierwsze pytanie potrafię udzielić odpowiedzi, o tyle na drugie odpowiedź musi być osobista, w sercu każdego Czytelnika.

Pierwsze zdanie otwierające całą powieść brzmi, nie mniej ni więcej: "Wydaje Ci się, że wiesz co to ból?". Wkrótce mamy się przekonać, że owszem. Tylko nam się wydaje.
Akcja rozgrywa się w małym, przyjaznym miasteczku, w którym sąsiedzi są dla siebie niczym rodzina. Nic nie zwiastuje jakiekolwiek tragedii. A cóż dopiero rozmyślnego zadawania komuś tak wielkiego cierpienia, jakiego mamy stać się świadkiem.

Ruth Chandler to matka trojga chłopców: Williego, Donny'ego i Woofera. Los zmusza ją do przyjęcia pod swój dach dwóch spokrewnionych z nią dziewczynek: nastoletniej Meg i jej kalekiej siostry Susan. Początkowo sytuacja wydaje się być całkowicie poprawna: podopieczne wydają się być szczęśliwe, otaczane szacunkiem i miłością. Szybko okazuje się, co tak naprawdę jest rzeczywistością, a co skrupulatnie tworzoną fikcją.

Narracja, jakiej użył autor, jest pierwszoosobowa. Całą historię opowiada nam niejaki Dave – uczestnik opisywanych wydarzeń. Obraz sytuacji jest nam malowany głównie z perspektywy kilkuletniego chłopca – dzięki czemu możemy liczyć na zatrważającą wręcz szczegółowość; jednak momentami do głosu dochodzi także dorosły Dave. 
Początkowo ten chłopiec budził moją sympatię. Był miły, wychowywany na porządnego człowieka. Wzorowy kolega i przyjaciel. Jakże mylne były moje odczucia! W krótkim czasie go znienawidziłam. Za to, że mimo targających nim silnych, naprawdę silnych, wątpliwości, nie zrobił niczego, by zmienić biegu wydarzeń. By zmienić czegoś, co przenigdy nie powinno mieć miejsca. I choć wreszcie wziął się w garść, postanowił zrobić cokolwiek - było już za późno.

Napięcie w książce jest budowane z rozmysłem, z każdą kolejną stroną nasila się coraz bardziej, by wkrótce osiągnąć spektakularną erupcję. Wszystko dzięki niezwykłemu warsztatowi pisarskiemu Ketchuma, który jest w pewnym sensie "oszczędny", bowiem zdania jakie tworzy, nie są rozbudowane; dzięki swej prostocie zmuszają do refleksji niemal po każdym rozdziale.

Pozycję czyta się stosunkowo szybko; akcja rozwija się stopniowo, jednak w żadnym momencie nie jesteśmy narażani na nudę. Niemal każde zdanie przesiąknięte jest wielkimi emocjami do ostatniej literki. Chwilami chciałoby się być wręcz uczestnikiem wydarzeń, tylko po to, by powiedzieć stop!, żeby podjąć jakiekolwiek kroki, których zabrakło.

Warto także nadmienić, że wstęp do tejże powieści napisał nie kto inny, jak ubóstwiany przeze mnie, niekoronowany król horroru, sam Stephen King. Dla wielu osób może to stanowić niemały plus.

Książkę gorąco polecam wszystkim, bo naprawdę warto ją przeczytać. Udowadnia, jakie skutki może nieść za sobą poczucie władzy, jak trudno przestać, jeśli już raz się czegoś spróbuje, oraz jaki wpływ na dziecko może mieć nierozsądny rodzic. Pozycja przeraża pokazując, jaki tak naprawdę jest człowiek. Jakim może stać się każdy z nas. 

PS Warto też wspomnieć, że książka jest oparta na prawdziwych wydarzeniach. 

sobota, 25 sierpnia 2012

"Morderstwo w Orient Expressie" - Agatha Christie

 
   Tytuł:"Morderstwo w Orient Expressie"
Autor: Agatha Christie
Gatunek: kryminał
 Ilość stron: 262

  
   Chyba każdy, choć raz słyszał O Agacie Christie. „Agatha Christie jest najbardziej znaną na świecie pisarką kryminałów oraz najlepiej sprzedającą się autorką wszech czasów. Wydała ponad 90 powieści i sztuk teatralnych”. Chociaż dawno już o niej słyszałam to jednak nigdy nie miałam sposobności sięgnąć po jej książkę, aż do ostatniego mojego wypadu do biblioteki.

    Na początku czytania moje uczucia były raczej neutralne. Niczego nie oczekiwałam i nie wiedziałam, czego mam się dokładnie spodziewać. Kilka pierwszych rozdziałów było całkiem, całkiem. Trudno było powiedzieć, że ciekawe, jednak czytałam, bo czułam, że akcja zaraz się rozwinie. Zresztą styl pani Agaty jest naprawdę niczego sobie. Strony tylko przekłada się między palcami.

     Otóż na samym początku jesteśmy już bombardowani wieloma postaciami, które lekko mówiąc są dosyć dziwne. Nie ma żadnego punktu oparcia i chwilami można mieć lekkie poczucie mętliku, które jednak zaraz nas opuszcza. Bowiem główną postacią w książce ni mniej ni więcej tylko Herkules Poirot belgijski detektyw, który tak się składa, iż jedzie pociągiem ze Stambułu do Calais. Jedzie, a miał z tym spore problemy, bo jak się okazało w pociągu pomimo pory cokolwiek średnio odpowiedniej do podróży brakowało miejsc, co było dosyć niecodzienne (otóż podroż odbywa się w zimie). Jednak cóż… czasami przypadki się zdarzają i brakuje miejsc w pociągach takich jak chociażby Orient Express. Czyżby jednak na pewno….? Wracając do detektywa to szczęście mu sprzyjało i udało mu się dzięki swoim znajomości z panem Boucem. Pomijając drobne początkowe komplikacje i zbudzających niepokojące uczucia pasażerów, którzy niespecjalnie przypadli do gustu detektywowi wszystko zdaje się iść odpowiednim torem...  do czasu.

Pierwszej nocy podróży w pociągu zaczynają się dziać dziwne wypadki. Herkules Poirot siedząc w swoim przedziale słyszy  krzyk i nerwowe naciskanie dzwoneczka do nawoływania konduktora. Również zrządzeniem losu pociąg wpada w zaspy śnieżne i jest na pewien czas unieruchomiony. Na drugi dzień między pasażerami pociągu można zauważyć niemałe rozjuszenie i rozgorączkowanie. Okazuje się, że owej nocy miało miejsce brutalne zabójstwo jednego z pasażerów – pana Ratchetta. Nasz szanowany się detektyw postanawia przyjrzeć się dokładniej tej sprawie. Po wstępnych oględzinach wiadomo już, że ofiara została kilkakrotnie zadźgana nożem. W dodatku rany zdają się być niezwykłe pod tym względem, że bardzo prawdopodobne jest, iż nie zadała ich jedna osoba. Fakt ten dodatkowo utrudnia całą sytuacje jak się potem okazuje. Zaczynają się, więc przesłuchania wszystkich pasażerów Orient Expressu a tym samym przeszukiwanie ich bagaży. Już wówczas detektyw odkrywa szokujące fakty i dziwne powiązania pomiędzy pasażerami, którzy w dodatku jeszcze się owych znajomości wypierają. Zabójstwo jest istną zagadką, wygląda bardzo skomplikowanie, bowiem możliwości jest wiele, każdy praktycznie pasażer ma jakieś alibi na czas popełnienia zabójstwa i detektyw musi zdać się tylko i wyłącznie na swój zmysł dedukcji i instynktu.

     Muszę przyznać, że wrażenia są bardzo pozytywne. Początkowo sądziłam, że wiem, kto jest zabójcą, natomiast zakończenie było zupełnie inne i trochę nieprawdopodobne. Wkrótce też zapoznam się z innymi dziełami pani Agaty Christie. Będzie to dla mnie teraz dobrą odskocznią od książek innego gatunku. Zdecydowanie warto przeczytać tę książkę, zwłaszcza, że autorka jest swego rodzaju klasyką. Jeśli jesteście fanami kryminałów i jeszcze nic nie czytaliście z jej dzieł to ta książka będzie odpowiednia na start.

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

"Dziewczynka w czerwonym płaszczyku" - Roma Ligocka

Tytuł: "Dziewczynka w czerwonym płaszczyku"

Autor: Roma Ligocka
Gatunek: autobiografia/pamiętnik
 Ilość stron: 352



 „Dziewczynka w czerwonym płaszczyku” należy bez żadnych wątpliwości do książek określanych mianem trudnych. Opowiada historię kobiety, która odnalazła samą siebie w postaci małej dziewczynki w – jakże poruszającym - filmie „Lista Schindlera”. Podjęła ona decyzję o ponownym powrocie do bolesnej przeszłości, opisując swoje życie w tejże książce. Jest to swoistego rodzaju biografia, którą jednak mimo wszystko ciężko pod tę kategorię podciągnąć.

Książkę zasadniczo można podzielić na dwa etapy: życie przed i po wojnie.
Historia rozpoczyna się strasznie – autorka idealnie oddaje dramat życia w getcie. Szczegółowość opisanych wydarzeń z perspektywy małej dziewczynki jest wręcz paraliżująca – wbija czytelnika w fotel, wyciskając z jego oczu łzy. Pierwszą część pochłonęłam niemal za jednym razem; nie potrafiłam oderwać się od tej przepełnionej strachem i bólem, historii. Wywoływała we mnie tak wiele uczuć, których nawet do teraz nie potrafię do końca nazwać.
Druga część, opowieść o dorosłej kobiecie szukającej swego miejsca w życiu, budziła we mnie już znacznie więcej sprzeczności, a mniej współczucia; umysł domagał się podejścia do tego z dozą rezerwy i dystansu.

Nie widzę sensu w zdradzaniu szczegółów z życia zarówno małej, jak i już dorosłej, Romy. Zapytacie: dlaczego? Przede wszystkim, żeby sięgnąć po tę książkę trzeba być zdecydowanym i gotowym podjęcia trudnego tematu, jakim jest głównie Holocaust, jak również samo pojęcie II wojny światowej. Powieść należy pochłonąć niemal za jednym razem – zupełnie niewskazane jest częste odrywanie się od niej. Powinno się ją traktować jak opowieść do późna w nocy kogoś bliskiego, przeżywającego te straszne chwile – bo Roma z każdą kolejną stroną staje się bliższa sercu.

Pozycja pozostawia po sobie trwały ślad na dość długi czas, wywołuje też tak zwanego „kaca książkowego”. Tuż po jej przeczytaniu, przez stosunkowo – jak na mnie – dłuższy czas nie mogłam sięgnąć po nic innego, bo książka tkwiła mi w głowie. Wciąż powracały myśli do czasów okupowanej Polski, co, nie ukrywam, wywoływało u mnie nieco depresyjny stan. I choć wiem, że historii nie da się już zmienić, moje serce stale nad tym ubolewa. Nad milionami poświęconych ludzi – a w tym setek tysięcy takich małych dzieci - zamordowanych w okrutny sposób.

Jest to niezwykle wstrząsająca książka, którą powinien przeczytać każdy, bez względu na upodobania gatunkowe. Po raz pierwszy spotkałam się z pozycją, której nie potrafię porządnie zrecenzować. Każde zdanie, jakie o niej napisałam, wydaje mi się zupełnie nieodpowiednie. Niezwykle ciężko jest mówić o tej książce – ją trzeba po prostu przeczytać.

piątek, 17 sierpnia 2012

"Siostra" - Rosamund Lupton

 
    Tytuł: "Siostra"
Autor: Rosamund Lupton
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał
 Ilość stron: 320

 
    Książka ta wpadła w moje ręce całkowicie przypadkowo. Wydawało mi się, że nigdy nie słyszałam o autorce a tytuł tym bardziej nic mi nie mówił. Dopiero, kiedy przyszłam do domu z biblioteki dotarło mnie, że chodzi o tę „siostrę”, której recenzje dawno niejednokrotnie już czytałam na innych blogach z tym, że miała inną okładkę. Zupełnie nie wiedziałam, czego się spodziewać…
   Zacznijmy jednak od początku. „Siostra” jak nie trudno się domyślić to książka, której głównymi bohaterkami są dwie siostry. Beatrice i Tess. Już na pierwszych stronach poznajemy pierwszą i zarazem starszą siostrę. Książka, można powiedzieć jest w formie listu do tej drugiej. Otóż, Beatrice dowiaduje się, iż ciało jej siostry, znaleziono w przeokropnym i odrażającym miejscu umiejscowionym gdzieś w londyńskim Hyde Parku gdzie jak ustaliła policja – dziewczyna popełnia samobójstwo. Możliwości te nie mieszczą się w głowie Beatrice i ta za wszelką cenę próbuje przekonać rodzinę jak i policje, że jej młodsza siostra – Tess, kipiąca optymizmem, kochająca życie i swoje pasje po prostu nie mogła się zabić. To nie wchodziło w rachubę. Było pod każdym względem nie prawdopodobne. Niestety policja i wszyscy ludzie wokoło niej kiedy tylko ta próbuje mówić, iż „Tess zamordowano” patrzą na nią z litością w oczach i dziwną współczującą miną, co doprowadza ją do szału. Tłumaczą jej, że powinna zaakceptować fakty, pogodzić się z nimi.
   Beatrice, osoba twardo stąpająca po ziemi, realistyczna i pod pewnymi względami bardzo zimna i egoistyczna postanawia na własną rękę i za wszelką cenę zbadać przyczynę śmierci swej siostry nie dopuszczając do siebie żadnych wątpliwości, co do trafności obranych przez siebie coraz to nowych i innych możliwych scenariuszy mówiących o faktycznych i prawdziwych okolicznościach śmierci Tess. Zauważa wiele rzeczy, które są dla niej nie jasne, które wzbudzają w niej niepewność, bo w końcu któż znał Tess lepiej niż ona? Rzeczywistość staje się jednak inna, ponieważ mimo wielkiej siostrzanej miłości i więzi, która wydawała się Beatrice taka bezwarunkowa i zobowiązująca – okazuje się wcale taką nie być. Bowiem podczas zawikłanego dwumiesięcznego śledztwa na jaw wychodzą sprawy, o których starsza siostra Tess nie miała pojęcia. A może nie chciała go mieć? Podczas całego śledztwa dziewczyna staje się na nowo odkrywać siebie i stawać się zupełnie inna osobą. Zaczyna inaczej postrzegać świat i ludzi naokoło. Staje się coraz bardziej upodabniać do siostry, patrzeć jej oczyma, które były tak wrażliwe na świat i ludzi. W związku ze śmiercią Tess zmieniła całe swoje dotychczasowe życie. Ta śmierć była też bodźcem, który częściowo ułatwił jej tak gwałtowne zmiany, na które wcześniej nie starczyłoby jej odwagi. W dodatku cała sprawa pomaga jej uporać się z cierpieniem w związku ze stratą tak bliskiej osoby, ponieważ mimo wszystko Beatrice i Tess obdarzając się wzajemnie tak wielką miłością stanowią jedność.

    Muszę przyznać, że czytając książkę miałam do niej bardzo mieszane uczucia. Od samego początku główna bohaterka – Beatrice nie przypadła mi do gustu. Była osobą snobistyczną, egoistyczną (jednym słowem protekcjonalną), sterylną, zimną i z wieloma emocjonalnymi zacofaniami, problemami, z którymi w dodatku nie chciała nic z robić, sprawiała ból najbliższym, choć mogła go uniknąć. Szczerze? Książkę czytałam stosunkowo długo. Mimo, że gdy pokonałam kilka pierwszych rozdziałów, które były dla mnie irytującą paplaniną siostry, – którą ja nie jestem i nigdy nie będę – jakoś dotrwałam do końca, bo liczyłam, że skoro książka „jest takim fenomenem” to gdzieś ten fenomen musi być – no i był. Jednak wszystko w tej książce dzieje się powoli, dopiero pod koniec akcja nabiera tempa i staje się naprawdę interesująca, wręcz przerażająca. Bowiem całe zabójstwo jest można powiedzieć nieprawdopodobnie dobrze uknute. Moje negatywne uczucia względem starszej siostry pod koniec książki uległy pewnemu złagodzeniu, ponieważ osoba ta była naprawdę i słaba i silna, zagubiona.

   „Siostra” to zdecydowanie thriller psychologiczny z nietuzinkową fabułą (i aspektami medycznymi), bohaterami i ich realistycznie nakreślonymi charakterami. Traktująca o wielu ludzkich problemach, wyborach oraz o bólu przeszłości, który wpływa znacząco na teraźniejszość. Autorka nie skupia się na wnikliwych zarysach tylko jednej czy dwóch osobowości, przez co każda nowa pojawiająca się w książce osoba jest inna i interesująca. Styl autorki może nie jest zachwycający czy w jakiś sposób oryginalny mimo to pod tym względem książkę czyta się dosyć dobrze a na jej plus w moich oczach najbardziej przemawiają wyżej wymienione czynniki.

    Czy polecam? Nie jest to może najlepsza książka z tego gatunku, jaką miałam okazje czytać jednak biorąc pod uwagę jej zawiłość i zakończenie, które jednak wywołuje w czytelniku i pozytywne i negatywne tudzież też zatrważające emocje zdecydowanie warto ją przeczytać. Myślę, że głownie przypadnie ona do gustu osobą, które dobrze czują się w takich klimatach, bo jeśli w nich nie gustujesz to książka może wydać Ci się nudna i irytująca na tyle, że nie dobrniesz do końca. Ja w każdym razie zamierzam w przyszłości zapoznać się z innymi dziełami tej autorki. Polecacie coś?

wtorek, 14 sierpnia 2012

"Babunia" - Fredrique Deghelt

 
   Tytuł: "Babunia"
Autor: Fredrique Deghelt
Gatunek: Literatura piękna
 Ilość stron: 272

  Zupełnie przypadkowo trafiłam na tę książkę podczas grzebania między bibliotecznymi regałami. Nigdy nie spotkałam się z tą autorką, tytuł również był bardzo niepozorny i sądziłam, że może to być lekka i przyjemna książka. Nie pomyliłam się, a przynajmniej na pewno nie, co do drugiego stwierdzenia. 

  Na samym początku poznajemy Jade – trzydziestoletnią dziennikarkę mieszkającą w Paryżu, która niezupełnie zdaje się jest zadowolona ze swojej pracy oraz z życia osobistego, nie dawno wyszła z pięcioletniego związku z mężczyzną. Wkrótce dziewczyna dowiaduje się od ojca, że jej babcia, która w dzieciństwie praktycznie ją wychowywała ma zostać ulokowana w zakładzie później starości, do którego chcą oddać ją dwie jej córki. Ten niedorzeczny pomysł od razu budzi palące uczucia w Jade i ta postanawia „porwać” babcie nim córki po nią przyjadą. Udaje się więc natychmiast do domku babci by ją stamtąd zabrać.
Od tego momentu zaczyna się fascynująca przygoda, bowiem jak się okazuje Jade poznaje prawdziwą kobietę, którą była babunia jej drugie oblicze i tajemnice jakie skrywa. Babcia postanawia również po zdradzeniu swej największej tajemnicy dotyczącej literatury, pomóc wnuczce przy pisaniu powieści, z którą ta druga zdaje się mieć pewne problemy. Dwie kobiety, które dzieli pół wieku jednak świetnie się dogadują uzupełniając siebie nawzajem i starając się odpowiedzieć sobie na własne pytania dotyczące starości i młodości. Zaczyna się wspólne mieszkanie i długie rozmowy, poprzez które Jade uczy się żyć od nowa, odkrywa prawdziwą kobietę, która w niej tkwi, nie tylko jednak dzięki babci się rozwija... 

   „Babunia” to książka zapełniona refleksjami na temat życia, wartości, wieku, przemijania, tego, co było kiedyś i tego, co jest teraz, różnic, jakie zachodzą i zaszły w ludziach nie zmieniając ich jednak aż tak bardzo jakby się wydawało.
Czytelnik na pewno znajdzie w niej wiele cenny wskazówek i odpowiedzi na pytania z tych właśnie kategorii, które zapewne nieraz przychodziły mu do głowy. Prócz tego, dowiemy się również dużo o… o książkach. O ich znaczeniu w ludzkiej egzystencji i o miłości do nich jak i wiele, wiele innych rzeczy, jeśli tylko potrafimy je dostrzec.

Myślę, że dokładniejsze opisywanie „Babuni” nie ma sensu, trzeba ją po prostu przeczytać, a ja zaręczam, że warto. Sama czytałam ją z wielką przyjemnością i radością, ponieważ zawiera w sobie coś, co na co dzień często nam umyka, jest nieuchwytne, lub całkowicie się skończyło. Książka jest powiedziałabym, ponadczasowa i chyba najlepiej odnajdą się w niej kobiety. Gorąco polecam wszystkim, którzy zainteresowani są tego typu kwestiami, a pewnie będziecie mieć problemy by się od niej oderwać. W książce jest mało dialogów, na każdej stronie znajdziemy głównie przemyślenia jednej czy drugiej bohaterki. Akcja dla osób, które są bardziej nastawione na inny typ lektur może być nudząca. Najbardziej zaskakujące w książce jest zakończenie, raczej trudno jest coś takiego przewidzieć. Zakończenie, które również czegoś nas uczy.

Koniecznie muszę mieć tę książce na swojej półce. ; )
Pozdrawiam.

czwartek, 9 sierpnia 2012

"Linia życia" - Jodi Picoult


Tytuł: Linia życia
Autor: Jodi Picoult 
Kategoria: Literatura piękna 
Ilość stron: 544

Książki Jodi Picoult są bez wątpienia książkami do ostatniej strony silnie przesiąkniętymi problemami, jakie stawia przed nami życie. Nie brak w nich śmierci, samotności, hipokryzji, cierpienia. Dlaczego książki tej - nie do końca docenionej - pisarki są tak hipnotyzujące? Być może dlatego, że nie boi się poruszać tematów kontrowersyjnych, których tak zręcznie unikamy na co dzień; świadomie, bądź też mniej.

W ostatnich dniach miałam przyjemność zdobyć w swoje ręce powieść, pod nie do końca satysfakcjonującym mnie tytułem, „Linia życia”. Chciałoby się rzec, że jest to kolejna książka o parze ludzi, którzy napotykają na swej drodze miłości wiele przeciwności. I choć po części tak jest, to prawdziwy Czytelnik bez wątpienia dojrzy w niej zdecydowanie „coś więcej” - wiele prawd i wartości.

Jak można zostawić kilkuletnie dziecko, odchodząc od niego? Pozostawić je ze wszystkimi problemami, z tak trudnym okresem, jakim jest przecież dorastanie? Pozwolić, by jedynym „nauczycielem życia” stał się odtąd ojciec, który sam nie do końca może pogodzić się z odejściem żony?

Mała Paige stara się za wszelką cenę odnaleźć odpowiedzi na swoje pytania. Szybko dorasta, poznając smak życia. Razem ze swą pierwszą miłością poznaje tajniki cielesności, rozkoszy. Nie potrafiąc dłużej znieść sytuacji, w jakich się znajduje, ucieka do obcego miasta. Po raz kolejny zadaje swemu ojcu cios, który przeżył już przecież kilka lat wcześniej. Mimo wszystko, stale stara się zrozumieć zachowanie matki.

Dorosła Paige szybko odnajduje się w nowym miejscu; poznaje ludzi szczerych, chcących jej pomóc. Przede wszystkim odnajduje Nicholasa, który okazuje się być jej zupełnym przeciwieństwem. Jaki będzie to miało wpływ na ich dalszą znajomość? Szybko stają się jednością, przyciągają się, jakby znali się od lat; pobierają się. Mimo wszystko główna bohaterka przemilcza wiele faktów ze swej zagmatwanej przeszłości, nie do końca potrafiąc powiedzieć o wszystkim ukochanemu.

Piętno ucieczki, jakim dziewczyna została obdarzona w młodym wieku, ponownie daje o sobie znać. Dalszy los młodego małżeństwa staje pod ogromnym znakiem zapytania.

Tak oto w wielkim skrócie można przedstawić, cóż takiego znajdziemy w owej książce. Jeśli chodzi o bohaterów, momentami strasznie mnie irytowali, wręcz nie do zniesienia. Odkładałam książkę z niesmakiem, z brakiem jakiegokolwiek zrozumienia dla ich zachowania, by za chwilę do niej powrócić. Zaraz potem zaskakiwało mnie to, jak bardzo empatyczna potrafię się stać, jak mimo wszystko pewne rzeczy mogę zrozumieć. Jak widać, rozpiętość natężenia emocji sięgała naprawdę krańców, od złości, do zrozumienia. Wiele sytuacji ujętych w tej pozycji mnie nużyło i drażniło, kolejne natomiast stawały się szybko bliskie memu sercu.

Książkę czyta się stosunkowo szybko, mimo nawet obszernej objętości. Nie należy do specjalnie wymagających, przy jej czytaniu nie narażamy się wielce na usilne rozmyślania i refleksje, choć mimo wszystko niejednokrotnie się w nas budzą.
Pani Picoult znana jest z zamiłowania do wplatania w swe powieści wątków mających skutek na sali sądowej. Niemal w każdej jej książce mamy do czynienia ze scenami w sądzie. Tutaj spotkało mnie niemałe zaskoczenie, bo w tej powieści zupełnie tego nie ma. I dobrze! Przecież co za dużo, to nie zdrowo.

Jeśli, drogi Czytelniku, nie miałeś nigdy do czynienia z pozycjami tej autorki, polecałabym zacząć Ci tę miłą przygodę od książki „Drugie spojrzenie”, bądź też „Bez mojej zgody”. Spośród wielu książek tejże autorki (bo mimo wszystko często gości w moim księgozbiorze), pierwsza z wyżej wymienionych stała się mi najbliższą, bez wątpienia spodobała mi się najbardziej i powracam do niej często, na nowo poznając całą tę historię.

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

"Duma i Uprzedzenie" - Jane Austen

Tytuł: "Duma i Uprzedzenie"
Autor: Jane Austen
Gatunek: Klasyka
Ilość stron: 304

   Teraz dla odmiany nieco klasyki. Na samym wstępie powiem może, że rozpoczęcie książki, jakie pani Austen wybrała jest niemalże idealne. Rzadko zdarza się by zdanie rozpoczynające książkę było czymś w rodzaju jej kwintesencji.
 

"Duma i Uprzedzenie” odpowiada nam o rodzinie, która zamieszkuje małe miasteczko o nazwie Netherfield. Pewnego dnia przybywa z zamiarem zamieszkania tam na stałe bogaty pan Charles Bingley. Oczywiście informacja ta wzbudza szerokie zainteresowanie wśród matek młodych panien. Między wieloma rywalkami na pilnym zawarciu (oby udanej) znajomości z nowym sąsiadem zależy pani Bennet matce pięciu dorosłych córek, bowiem sprawa ich majątku jest chwiejna i wiele ona zawdzięczać będzie dobremu zamążpójściu, którejkolwiek z ich córek. Prócz pana Bingleya do miasteczka przyjeżdżają jeszcze jego siostry i pewien dziwny, arogancki i snobistyczny towarzysz, który od samego początku wzbudza w ludziach jak najgorsze uczucia i nie zyskuje sobie sympatii otoczenia. Dalsze wypadki mają się tak iż pan Bingley uczuciami zdaje się obdarzać jedną z córek pani Bennet – uroczą Jane i to z wzajemnością. Jednak, mimo iż początkowa ścieżka ich uczucia wydawała się prosta to jednak napotykają oni na niej wiele zakrętów, które rozdzielają ich na pewien czas jak się okazuje potem – nie wyrządzając uczuciu żadnej krzywdy. Niemniej wątek ten jest zgoła drugoplanowy, jako że tajemniczy i skryty pan Darcy – towarzysz prostego do „zaszufladkowania” miłego i uśmiechniętego pana Bingleya początkowo okazuje się nie żywić żadnych „głębszych” uczuć prócz zażenowania i niesmaku, do mieszkańców miasteczka do czasu jednak kiedy niespotykanie i w tajemnicy można by rzec, że przy okazji podczas wyjaśniania pewnych zgrzytów, które zaszły między tymi dwojga - oświadcza się drugiej córce pani Bennet – Elżbiecie.

   Te dwa wydawać by się mogło rożne i sprzeczne charaktery jednak postanowiły złączyć się ze sobą, bo w gruncie rzeczy doskonale do siebie pasują. Fabuła jest w pewnych miejscach przewidywalna a w pewnych niektóre wypadki wprawiają nas w lekkie zdumienie. Akcja dzieje się gdzieś na przełomie osiemnastego i dziewiętnastego wieku w Anglii, co obecnie dodaje książce jeszcze więcej uroku i, co sprawia, że możemy dowiedzieć się nieco o tamtejszych zwyczajach. Postacie w książce, mimo, że sporo ich łączy to jednak posiadają duży kontrast. Autorka postanowiła stworzyć kilka wzorów. Osobę taką jak pani Bennet, dla której najważniejsze było wydanie córek za mąż, i które nie interesowała się zgoła niczym innym, co jednak wymagało większej powagi. Nie raz również swoim nierozgarnięciem i średnim wychowaniem sprawiała córkom wstyd wcale nie zdając sobie z tego sprawy. Dwie młodsze infantylne siostry Elżbiety i Jane – Lidlia i Kity, które nierzadko przynosiły pośmiewisko sobie i całej rodzinie. Ojciec – małomówny, inteligentny człowiek, który przyzwyczaił się do głupoty swej żony i w pewnym sensie nawet go to bawiło okazał się bardzo pomocny swym córkom. Tak naszkicowani bohaterowie na pewno zaskoczą nas różnorodnością i nie będziemy mieć problemu by je zapamiętać.

   Powieść ma rzecz jasna swój specyficzny obecnie dla nas klimat. Czyta się ją stosunkowo szybko, choć pierwsze 100 stron było dla mnie średnio interesujące. Myślę, że nie każdego będą interesowały sprawy, które są w niej opisywane jednak całościowo uważam, że jest to piękna i wzruszająca książka, która również dobitnie pokazuje nam jak obecny świat różni się od tego, który był kiedyś. Dobrze jest wiedzieć, w jaki sposób kiedyś ludzie odnosili się do siebie i jak znaczące były różnice pochodzenia, w jaki sposób kobiety nie tylko z arystokracji wychodził za mąż, kiedy brało się ziemie a nie męża czy żonie, bo pobierano się z korzyścią dla majątku i w jaki sposób mężczyźni wówczas admirowali kobiety. To właśnie jest głównym aspektem tej książki – tamtejsze relacje między ludźmi. Książki nie nazwałabym do końca romansem, chociaż wątek Elżbiety i pana Darcy`ego zdawać by się mogło przykleja książkę do tej kategorii. Nie. On również pokazał nam jak mylne może być ocenianie ludzi wcale ich nie znając i późniejsze uprzedzenie. Pokazuje nam ile niepotrzebnych sytuacji i emocji może wyrządzić zbyt wielka duma.

   O to chodzi w tej książce, o nic innego.

Polecam osobom, które opis zaciekawił.

sobota, 4 sierpnia 2012

'" Wszytsko Tylko Nie Mięta '' - Ewa Nowak

 
Tytuł: "Wszystko Tylko Nie Mięta"
Autor:  Ewa Nowak
Gatunek: Młodzieżowa
Ilość stron:  I tom: 189


    Witam, to będzie moja pierwsza recenzja tutaj.

Szczerze muszę przyznać, że to była moja pierwsza książka autorki Ewy Nowak. Po przeczytaniu "Wszystko Tylko Nie Mięta" mam ochotę sięgnąć po następne tomy zwane "miętową serią'', które mam już na oku.

Z  opisu sądziłam, że będzie to kolejna książka, która należy do tzw. "romansideł" bądź kolejnej sielankowej rodzinki. Lecz prawda okazała się inna, bo autorka wprowadziła nas z nutką humoru w świat rodziny Gwidoszów.

Na ogół typowa rodzina, pomijając fakt, że lekko zwariowana. Główni bohaterowie, którzy są bardzo dobrze opisani, (na pewno nie uda mi się ich tak dobrze przedstawić jak w książce) bardzo mi się spodobali. W życiu codziennym rodziny Gwidoszów można spotkać wiele wesołych sytuacji. Rodzice: Mama Joanna, - stara się być świetną matką (chyba tak jak każda mama :)), przy tym rodzinna terapeutka, lubi zdrową żywność co nie koniecznie podoba się rodzinie. Ma słomiany zapał (dotrzymuje tajemnic, ale tylko do dwóch tygodni). Tata Mariusz -  w trakcie nowej pracy, prywatnie miłośnik dobrej muzyki, chce jak najlepiej dla swojej rodziny. Ich dzieci: Kuba - podobno bardzo przystojny, wysoki ...cóż tu dużo mówić - ideał. Bardzo stara się o względy dziewczyny, która traktuje go tylko jak przyjaciela. Uważam osobiście, że w tej rodzinie jest kimś wyjątkowym  z humorem. Malwina - typowa nastolatka z kompleksami jak każda z nas. Marysia - najmłodsza z całej rodziny, na ogół bez problemowa.

Wielkim plusem jest to, że autorka poruszyła tematy dorastania jak i również niecodzienne np. anoreksja, problemy dorastania, niepełnosprawność, tolerancja, zauroczenie gwiazdą, odrzucenie. Każdy wątek w książce "Wszystko Tylko Nie Mięta" został sprytnie wpleciony w całość fabuły i daje wiele do myślenia. A jednak głównym tematem jest miłość - miłość rodzicielska, bratersko-siostrzana a przede wszystkim ta pierwsza miłość. W końcu książka dla młodzieży, więc coś o miłości musi być. 
"Wszystko Tylko Nie Mięta" uważam za świetną lekturę i myślę, że naprawdę warto zapoznać się z twórczością Ewy Nowak. Bardzo dobrze opisani bohaterzy, dzięki czemu przypadła mi do gustu. Sympatyczna rodzinka, dzięki której nie można się nudzić. Książka została napisana lekko, ciekawie. Komu mogę ją polecić? Praktycznie wszystkim, bez względu na wiek, każdy przeżyje wspaniałą przygodę.

Pozdrawiam.

.

.
Online