Autor: Sidonie-Gabrielle Colette
Gatunek: literatura piękna/romans
Ilość stron: 240
O czym jest ta książka? Nie jest na
pewno jakąś innością fabułową, która pod tym względem specjalnie wyróżniałaby
ją spośród innych tego rodzaju powieści. Całość jest można powiedzieć, że
stosunkowo przewidywalna, prosta.
Jednak jest kilka czynników, które
wyróżniają tę książkę. Mamy Léę – dochodzącą do pięćdziesiątki mieszkającą w
Paryżu elegancką kurtyzanę, która mimo swego wieku dalej cieszy się
wcześniejszą można powiedzieć świetnością mimo jednak widocznych śladów, jakie
odcisnęło na niej piętno czasu. Kobietę doświadczoną, mądrą, potrafiącą o
siebie zadbać, kobietę, która mogłoby się zdawać – nie kieruje się emocjami, a
już na pewno nie podda się im zupełnie. Nie straci zimnej krwi. Jednak
najczęściej okazuje się to wszystko tylko złudnymi myślami, ponieważ gdy na
scenę wkroczy prawdziwa miłość, zauroczenie, uczucie, fascynacja druga osobą – wówczas
rzeczywistość staje się zupełnie inna.
Chéri – syn jednej z mniej
lubianych „koleżanek po fachu”, którą niemniej Léa dosyć często odwiedza.
Początkowo „mały słodki chłopczyk”. Wyrasta na przystojnego i pociągającego…. młodzieńca.
Młodzieńca – chłopca, który miał nigdy nie dorosnąć. Zawsze traktowany jak
chłopiec, którym przecież był. Rozpieszczony słodki jedynak.
W bardzo szybkim czasie Ci dwoje
wdają się w długo trwający, bo ok. 6 lat romans. Pięćdziesięcioletnia kobieta i
dwudziestojednoletni mężczyzna. Wszystko pięknie ładnie, ale do czasu.
Pojawiają się pewne niedogodności, chociażby takie, że mamusia Chériego
postanowiła wydać swojego jedynego syneczka za kogoś, kto będzie dla niego
naprawdę dobry pod każdym względem, a najbardziej rzecz jasna pod względem
materialnym. Wówczas przy okazji tej „niedogodności” para zaczyna dostrzegać, że,
mimo iż się kochają – Chéri, bowiem żywił gorące uczucie do Léi (trochę przez
mylne wyobrażenie o jej naturze, ale to tak troszeczkę) - relacje między nimi
były dosyć specyficzne. Zaczynają sobie uświadamiać, że przecież chłopak jest w
„kwiecie wieku”, powinien się ustatkować, dorosnąć, – czego nie zrobi przy
kobiecie, która przez cały czas traktuje go jak chłopca. Traktuje go tak jaki właśnie
jest Chéri…. Zakończenie jest nieco smutne, ale prawdziwe.
Głównym atutem tej książki jest
myślę ładnie opisany przez Colette klimat XX wiecznego Paryża. Elegancji,
przepychu i nie tylko…. Bo nie wszystko jest takie idealne jakby się zdawało. Również
nie brak w książce ładnych zmysłowych zdań czy dialogów, które na pewno dodają
książce uroku. Zresztą sama ona jest ładnie wydana, elegancka mała książeczka z
ilustracjami z filmu…
Właśnie – najpierw miałam do
czynienie z filmem potem z książką. I o ile film mi się bardzo, bardzo spodobał
to jednak po książce czułam spory niedosyt. Nie wtarła się ona w moją pamięć.
Reżyser w filmie ładnie to zobrazował. Bardziej skupił się na czasie, jaki Léa spędziła z Chérim.
Było więcej scen dzięki, którym mogliśmy naprawdę zobaczyć łączące ich uczucie.
W książce według mnie było tego zbyt mało. Liczyłam na więcej. Sądziłam, że
książka będzie „rozszerzoną” wersją filmu jak to zwykle bywa. Tak niestety nie
było, a wręcz odwrotnie. I pomimo stylu autorki, któremu nie mam nic do
zarzucenia – film bardziej przypadł mi do gustu. Film polecam. Książkę, – jeśli
ktoś chce. Film godny uwagi, świetnie zagrany, ładne stroje.
***
Tak
nawiasem to tę książkę czytałam już jakiś czas temu i nie wiem czy dobrze
ubrałam w słowa swoje odczucia, ale chyba nie pamiętam już jakie one dokładnie
były. Chciałam jednak dodać recenzje, ponieważ miałam zrobić to już dawno. Niestety
przez codzienne obowiązki – brak czasu i też czasem ochoty czytanie czy pisanie. Dopiero teraz się za to wzięłam. Mam nadzieję, że
uda mi się częściej dodawać posty. :) Właśnie kończę czytać pewną książkę, więc
myślę, że kolejna recenzja ukaże się zdecydowanie szybciej.
Pozdrawiam!