
Tytuł: "Władca Pierścieni”
Autor: John Ronald Reuel Tolkien
Ilość stron: I tom: 514, II tom: 437, III tom: 557 (wersja z dodatkami)
Niewątpliwie każdy, choć raz słyszał o Władcy Pierścieni, czy to o filmach czy to o książkach, które opowiadają o niezwykle fascynującym świecie różnych stworów zaczynając od małych niziołków, czyli hobbitów, wspaniałym czarodzieju, pięknych i mądrych elfach, mężnych rycerzach, a kończąc na wstrętnych orkach i nazgulach. Od pierwszych stron autor wprowadza nas w świat przygód, niebezpieczeństw, lecz także wielkiej przyjaźni. Motywem przewodnim książki jest oczywiście Walka o Jedyny Pierścień.
"Jeden, by wszystkimi rządzić, jeden, by wszystkie odnaleźć,
Jeden, by wszystkie zgromadzić i w ciemności związać."
Jeden, by wszystkie zgromadzić i w ciemności związać."
Tolkien zyskał sobie Władcą renomę i to jak najbardziej zasłużoną. Wiele jest opinii na temat jego działa i najwięcej oczywiście tych pozytywnych, nawet śmiem twierdzić, że negatywne można zliczyć na palcach jednej ręki. Wiadomo, że są osoby, które takiej tematyki nie lubią, nie czytały, nie oglądały, ale opinii takich osób pod uwagę nie biorę, bo jak można oceniać coś, o czym się praktycznie nic nie wie? Nonsens.
To tak tytułem wstępu. O Tolkienie nic pisać nie będę, bo to raczej zbędne. Na opis fabuły, która jest jednak bardzo wielowątkowa też szkoda czasu, zresztą jak sądzę większość osób coś tam o niej słyszała. Postanowiłam napisać „zbiorową” recenzje wszystkich trzech tomów nie opisując dokładniej wydarzeń, bo nie lubię długaśnych recenzji. Przejdę wiec od razu do moich odczuć na temat książki.
Jak wiemy Tolkien sam wykreował taki piękny i niezaprzeczalnie ciekawy świat, bohaterów, historie i to wszystko, o czym wspominać zgoła nie trzeba. Mnie cały Władca urzekł po obejrzeniu filmów, ponieważ niestety to z nimi najpierw miałam do czynienia. Byłam świadoma, niestety faktu, że oglądając filmy i potem czytając książkę nie będzie już tego takiego wielkiego zaciekawienia, niecierpliwości, zaskoczenia, emocji, ale mówi się trudno.
Ponieważ nie mam za sobą przygody z książkami fantasty to prócz ciekawej fabuły jak pewnie wielu z Was dużą uwagę przywiązuje do sposobu pisania, stylu autora i warsztatu literackiego. Tutaj również nie było wyjątku. Zgoła hm... Może fantastyka to nie jest mój gatunek do końca, a może problem właśnie tkwi w autorze.
Bowiem rzeczy, na które zwróciłam uwagę podczas czytania pierwszego tomu to między innymi to, że styl Tolkiena, albo styl, jakim pisał we Władcy, bo innych jego książek nie czytałam - jest dosyć prostolinijny. Chcę przez to powiedzieć, że z powodu oczywistości, jaką jest to, że Władca Pierścieni jest z rodzaju epiką powoduje, że słowa i forma zdań w książce są mało kontrastujące się między sobą, zlewają się.
Można autorowi to oczywiście wybaczyć, zrobili to na pewno wielcy fani jego twórczości. Mnie jednak boli to, że na przykładzie - sposób wysławiania się Gandalfa niewiele różni się od sposobu wysławiania się Froda, Sama, Aragorna i pozostałych postaci. Tolkien mógł to urozmaicić tak by styl wypowiedzi był bardziej charakterystyczny dla danych osób. Skoro wszystko inne dopracował w najmniejszych szczegółach, wymyślił litery, kalendarz, zadał sobie tyle trudu to, dlaczego nie zadbał o większą wiarygodność dla swoich postaci? W realnym życiu nie ma dwóch osób, które mówiłyby tak samo, ani pisały dokładnie w ten sam sposób. Zwłaszcza, jeśli są to osoby oczytane, inteligentne i z doświadczeniem, wiekiem, jaki miał chociażby Gandalf.
Druga sprawa – po pewnym czasie nieopisanie zaczęły mnie irytować ciągle powtarzające się słowa. W opisach mnóstwo „jakkolwiek”. Nie tylko w opisach, bo w dialogach też. A przecież jakkolwiek ma jeszcze kilka innych zamienników, lub można było zwyczajnie zdanie inaczej zbudować. Jakkolwiek Gandalf, jakkolwiek Sam, jakkolwiek Aragorn – czy oni nie znają innych słów? Raz czy dwa – da się przeżyć, ale to nie było raz czy dwa tylko praktycznie zawsze. To samo – „Niestety!” na początku dialogów, w dialogach – tragedia. Jestem bardzo wyczulona na tym punkcie i nie byłam w stanie tego strawić. W moich oczach te powtórzenia odbierały wydarzeniom prawdziwość, wprowadzały w nie sztuczność.
Być może są to drobiazgi, jednak dla mnie bardzo istotne. Gdyby Tolkien dopracował swoje postaci byłoby wprost rewelacyjne! A tak - one są po prostu niedopracowane, nierzeczywiste pod względem opisywania ich przez autora, bo brak im nieco oryginalności i prawdziwości.
PODSUMOWUJĄC: Uważam, że każdy miłośnik literatury i książek powinien mieć Władcę Pierścieni pana Tolkiena w swojej liście książek przeczytanych, obowiązkowo. Początkowo może jest trochę nudno, opisy Shairu, historia Froda i Sama, którzy siłą rzeczy, mimo, że mieli powierzone najważniejsze zadanie występują we wszystkich książkach bardzo skąpo to jednak książki w większości momentów czytałam z wielką przyjemnością, a gdy je skończyłam byłam zadowolona, że trafiły jednak w moje ręce. Gorąco polecam każdemu się z nimi zapoznać, (jeśli ktoś jeszcze tego nie zrobił, a wiem, że jest Was trochę…). Pomijając całą wspaniałość Tolkienowskiego świata – z książek można się wiele nauczyć i chociażby z tego malutkiego powodu są warte poświęcenia im czasu. ;)
Pozdrawiam.
polubilam film- z checia przeczytam trylogie
OdpowiedzUsuńPolecam, naprawdę warto. :)
UsuńTo nie jest trylogia, ale jedna książka :)
UsuńNa mojej liście na razie jest tylko "Hobbit, czyli tam i z powrotem", jak mi się spodoba to sięgnę po "Władcę ..." :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie udało mi się przeczytać całego "Hobbita", aczkolwiek ta książka to jakby częściowe wprowadzenie do "Władcy", bo później już właściwie nie mają ze sobą związku. :)
UsuńPozdrawiam.
Dziś w nocy prawie przebrnęłam do końca przez pierwszy tom, możesz być ze mnie dumna :D
OdpowiedzUsuńAleż jestem. ;* Zaiste pozostałe tomy są zdecydowanie bardziej wciągające.
UsuńMoja siostra się za to ostro wzięła, ale z biegiem czasu coraz gorzej jej idzie ;) muszę się sama w końcu za to wziąć.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ;)
Heh, kilka osób, które znam również zaczęły to czytać, ale nie dały rady już skończyć. Ja mam dużo samozaparcia, więc od razu przeczytałam wszystkie 3 tomy, żeby mieć z głowy. ;)
UsuńMam tą ksiażke , jest strasznie gruba ,ponieważ zawarte są w niej wszystkie części .
OdpowiedzUsuńPolecam też przeczytać ' Hobbit' - tego samego autora .
Pozdrawiam i zapraszam ;*
http://booksloovers13xd.blogspot.com/
Zanim zabrałam się za Władce Pierścieni zaczęłam czytać Hobbita, ale strasznie ciężko mi to szło (czytałam na komputerze) i postanowiłam sobie odpuścić. Może kiedyś wrócę do tej książki. :)
UsuńPozdrawiam.
Muszę się za to wreszcie zabrać ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
No to mnie zawstydziłaś. Ja jeszcze nie przeczytałam xd.
OdpowiedzUsuńrecenzentka-fawelotte.blogspot.com
Czytałam "Hobbita" i strasznie mi się podobał. Jeśli chodzi o "Władcę pierścieni" to niestety oglądałam tylko ekranizacje, ale z pewnością zapoznam się również z wersją książkową!
OdpowiedzUsuńNaprawdę polecam, bo warto. Ekranizacja moim zdaniem jest równie świetna. A "Hobbit" w kinach od 28 grudnia. ;D
UsuńPozdrawiam.
Też miałam wrażenie małej nudy (zwłaszcza jeśli mowa o opisach). Oczywiście warto poznać całą historię, ale parę lat trwało zanim się przekonałam. Chciałam sama przekonać się, gdzie jest ten fenomen.
OdpowiedzUsuńnie mam na liście przeczytanych, ale za to mam na liście planowanych :)
OdpowiedzUsuńZdaję sobie sprawę, że być może powinnam przeczytać "Władcę Pierścieni", jednak naprawdę nie ciągnie mnie w ogóle do tej trylogii... Możliwe, że kiedyś zmienię zdanie, ale na razie odpuszczę sobie. :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, mnie również wcześniej do tego nie ciągnęło. Nie ma co się zmuszać tylko wybrać odpowiedni czas, bo warto. ;)
UsuńPozdrawiam.