Tytuł: Linia życia
Autor: Jodi Picoult
Kategoria: Literatura piękna
Ilość stron: 544
Książki Jodi Picoult są bez wątpienia książkami do ostatniej strony silnie przesiąkniętymi problemami, jakie stawia przed nami życie. Nie brak w nich śmierci, samotności, hipokryzji, cierpienia. Dlaczego książki tej - nie do końca docenionej - pisarki są tak hipnotyzujące? Być może dlatego, że nie boi się poruszać tematów kontrowersyjnych, których tak zręcznie unikamy na co dzień; świadomie, bądź też mniej.
W ostatnich dniach miałam przyjemność zdobyć w swoje ręce powieść, pod nie do końca satysfakcjonującym mnie tytułem, „Linia życia”. Chciałoby się rzec, że jest to kolejna książka o parze ludzi, którzy napotykają na swej drodze miłości wiele przeciwności. I choć po części tak jest, to prawdziwy Czytelnik bez wątpienia dojrzy w niej zdecydowanie „coś więcej” - wiele prawd i wartości.
Jak można zostawić kilkuletnie dziecko, odchodząc od niego? Pozostawić je ze wszystkimi problemami, z tak trudnym okresem, jakim jest przecież dorastanie? Pozwolić, by jedynym „nauczycielem życia” stał się odtąd ojciec, który sam nie do końca może pogodzić się z odejściem żony?
Mała Paige stara się za wszelką cenę odnaleźć odpowiedzi na swoje pytania. Szybko dorasta, poznając smak życia. Razem ze swą pierwszą miłością poznaje tajniki cielesności, rozkoszy. Nie potrafiąc dłużej znieść sytuacji, w jakich się znajduje, ucieka do obcego miasta. Po raz kolejny zadaje swemu ojcu cios, który przeżył już przecież kilka lat wcześniej. Mimo wszystko, stale stara się zrozumieć zachowanie matki.
Dorosła Paige szybko odnajduje się w nowym miejscu; poznaje ludzi szczerych, chcących jej pomóc. Przede wszystkim odnajduje Nicholasa, który okazuje się być jej zupełnym przeciwieństwem. Jaki będzie to miało wpływ na ich dalszą znajomość? Szybko stają się jednością, przyciągają się, jakby znali się od lat; pobierają się. Mimo wszystko główna bohaterka przemilcza wiele faktów ze swej zagmatwanej przeszłości, nie do końca potrafiąc powiedzieć o wszystkim ukochanemu.
Piętno ucieczki, jakim dziewczyna została obdarzona w młodym wieku, ponownie daje o sobie znać. Dalszy los młodego małżeństwa staje pod ogromnym znakiem zapytania.
Tak oto w wielkim skrócie można przedstawić, cóż takiego znajdziemy w owej książce. Jeśli chodzi o bohaterów, momentami strasznie mnie irytowali, wręcz nie do zniesienia. Odkładałam książkę z niesmakiem, z brakiem jakiegokolwiek zrozumienia dla ich zachowania, by za chwilę do niej powrócić. Zaraz potem zaskakiwało mnie to, jak bardzo empatyczna potrafię się stać, jak mimo wszystko pewne rzeczy mogę zrozumieć. Jak widać, rozpiętość natężenia emocji sięgała naprawdę krańców, od złości, do zrozumienia. Wiele sytuacji ujętych w tej pozycji mnie nużyło i drażniło, kolejne natomiast stawały się szybko bliskie memu sercu.
Książkę czyta się stosunkowo szybko, mimo nawet obszernej objętości. Nie należy do specjalnie wymagających, przy jej czytaniu nie narażamy się wielce na usilne rozmyślania i refleksje, choć mimo wszystko niejednokrotnie się w nas budzą.
Pani Picoult znana jest z zamiłowania do wplatania w swe powieści wątków mających skutek na sali sądowej. Niemal w każdej jej książce mamy do czynienia ze scenami w sądzie. Tutaj spotkało mnie niemałe zaskoczenie, bo w tej powieści zupełnie tego nie ma. I dobrze! Przecież co za dużo, to nie zdrowo.
Jeśli, drogi Czytelniku, nie miałeś nigdy do czynienia z pozycjami tej autorki, polecałabym zacząć Ci tę miłą przygodę od książki „Drugie spojrzenie”, bądź też „Bez mojej zgody”. Spośród wielu książek tejże autorki (bo mimo wszystko często gości w moim księgozbiorze), pierwsza z wyżej wymienionych stała się mi najbliższą, bez wątpienia spodobała mi się najbardziej i powracam do niej często, na nowo poznając całą tę historię.
Świetna recenzja. Jak tylko będę mogła to od razu przeczytam "Drugie Spojrzenie" i zaraz potem "Linie Życia", bo obydwie książki bardzo mnie zainteresowały. :)
OdpowiedzUsuńPolecam. :*
UsuńDo tej pory czytałam dwie książki Picoult, jednak żadna z nich nie przypadła mi do gustu. Nie wiem, jakoś momentami drażnił mnie styl pisania autorki, dlatego też niechęć ta wygrała z zamiarem sięgnięcia po "Bez mojej zgody". Obejrzałam jedynie film i na tym chyba stanie, jednak recenzja bardzo fajna, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję; jak już wyżej pisałam, mnie też momentami jej styl drażni, ale staram się jakoś "przełykać", w poszukiwaniu tych perełek psychologicznych.
UsuńPozdrawiam. :)
Zaczęłam kiedyś czytać książkę "Bez mojej zgody" nie mogłam dokończyć, siedziałam i płakałam, zbyt dużo emocji, dlatego na razie nie sięgam po książki tej autorki. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń"Bez mojej zgody" uważana jest za jedną z jej najlepszych książek, a opisana w niej historia naprawdę budzi ogromne emocje. Mimo wszystko polecam Ci jeszcze kiedykolwiek sięgnąć po jej książki. ;)
UsuńJestem fanką twórczości tej Pani, więc chętnie się zapoznam ;)
OdpowiedzUsuńdlaczego uważasz, że Picoult jest niedoceniana? Jeszcze się nie spotkałam z osoba, która po przeczytaniu jej ksiażki powiedziałaby, ż ejest głupia itp. Każdy chyba ją zna i ceni jej utwory :)
OdpowiedzUsuńMiałam do czynienia z osobami, które nie potrafiły przeczytać jej książek, wynieść z nich czegoś sensownego. Wyrażały na temat jej książek niepochlebne opinie, a co za tym idzie, zupełnie nie doceniono w żaden sposób jej twórczości.
UsuńPoza tym w dalszym ciągu (choć stale się to, na szczęście, zmienia) nie jest wielce popularną autorką i znam wiele osób, które dotychczas nie miały o jej istnieniu pojęcia. :)
Zgadzam się zupełnie. Zresztą Psychodeliczna miała chyba na myśli to, że nie jest ona znana na tyle na ile zasługuje.
UsuńNiektóre osoby mają tak że jeśli niektórzy autorzy, których twórczość jest tak dla nich oczywista i istnienie, że jeśli ktoś inny o nich nie słyszał to jest to dla nich niezmiernie dziwne.
Ja nie jestem w tej sprawie wyjątkiem i również nie słyszałam o Picoult dopóki właśnie Psychodeliczna mi o jej książkach nie napisała.